Pomysł myśliwych wzbudził społeczny sprzeciw. Petycję i List do Ministra Kultury o odrzucenie tego wniosku podpisało w ciągu zaledwie kilku dni 25 tys. osób. List otwarty wystosowali także ludzie kultury, nauki, Polskie Towarzystwo Etyczne i 40 organizacji zrzeszonych w koalicji Niech Żyją!
W środę 10 lipca Rada ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego ma rozpatrywać wniosek PZŁ. Oceni jego zgodność z Konwencją UNESCO, na mocy której takie krajowe listy niematerialnego dziedzictwa kulturowego powstają. W myśl konwencji chronione dziedzictwo powinno „przyczyniać się do pokoju, równości, szacunku i refleksji nad odpowiedzialnością za kształtowanie warunków życia przyszłych pokoleń.”
To już drugie podejście myśliwych. Za pierwszym razem, w 2015 roku, próbowali nadać status dziedzictwa łowiectwu w całości, włącznie z samym polowaniem. Wtedy jednak działająca przy ministerstwie kultury Rada wniosek odrzuciła. Tym razem myśliwi pozornie ograniczyli go do „kultury łowieckiej”, ale nie powinno to zwieść uwagi członków Rady. Wszystkie zwyczaje łowieckie przecież, bez względu na to czy to gwara łowiecka, muzyka myśliwska, kult św. Huberta, czy ceremoniały i zwyczaje praktykowane podczas polowań i poza nimi, jak ślubowanie myśliwskie czy pokot, nierozerwalnie związane są z zabijaniem zwierząt, z ich cierpieniem i okrucieństwem polowań.
Tak jak nie domagamy się wpisania na listę niematerialnego dziedzictwa pańszczyzny czy bicia dzieci, tak nie możemy zgodzić się na wpisanie na nią tradycji łowieckiej. Jest ściśle związana z zabijaniem. Z perspektywy zwiększającej się wrażliwości człowieka na cierpienie zwierząt i dążeń do eliminowania wszelkich form okrucieństwa nie zasługuje na miano polskiego dziedzictwa kulturowego.
Przeciwko pozytywnemu rozpatrzeniu wniosku PZŁ protestują naukowcy: antropolodzy, etycy i przyrodnicy: