Lasy dla kasy. Współczesne łowiectwo trzeba stworzyć – rozmowa z Marcinem Kostrzyńskim
2016-08-12Psy zastrzelone na polowaniach
2017-01-06Dawno temu zadawaliśmy retoryczne pytanie: Czy współczesne łowiectwo jest w stanie spełniać jakąkolwiek pozytywną dla społeczeństwa rolę, poza realizacją krwawych uciech swoich sympatyków? Opracowaliśmy również szeroką notatkę traktującą o tym jak gospodarka łowiecka niszczy rolnictwo, i jakie są tego przyczyny. W skrócie, celem myśliwych jest polowanie i czerpanie psychicznych i materialnych profitów z jego wykonywania, a istotą gospodarki łowieckiej maksymalizowanie pogłowia zwierząt łownych, w celu polowań. Co już niekoniecznie musi być zgodne z interesem rolników, i tak oto mamy konflikt, który podsumować można tak: Jedni chcą by zwierząt było jak najwięcej (dla własnej przyjemności). Drudzy, by było ich mniej, ponieważ z powodu czyjegoś hobby ponoszą straty w pracy, która pomaga im się utrzymać, i produkować żywność dla nas wszystkich… To rzecz jasna nie obchodzi myśliwych, bo mają swoją dziczyznę…
Nasze materiały były udostępniane i szeroko komentowane w grupach rolniczych. Bardzo by nas to cieszyło. Beton powoli kruszeje i coś zaczyna się dziać – rolnicy sami dostrzegają jak bardzo są wykorzystywani i manipulowani przez myśliwych, których jedynym celem realizacja własnego hobby i zachowanie łowiectwa w niezmienionej formie, o czym informuje sam PZŁ w komentarzach na swojej stronie…Jednak zmiany w tej dziedzinie są nieuniknione. Kropla drąży skałę, ludzie przeglądają na oczy i każdemu coraz jaskrawiej jawią się absurdy obecne w naszym łowiectwie. Owszem, myśliwi mogą sobie walczyć o „zachowanie w nie zmienionej formie” swojego łowiectwa z całych sił. Tym bardziej lądowanie będzie bolesne, gdy masa niezadowolenia społecznego zwykłych ludzi, przyrodników, i rolników przekroczy punkt krytyczny. Przewodniczący OPZZ rolników Sławomir Izdebski domaga się uporządkowania prawa łowieckiego, zrobienia porządku z PZŁ, a samo ministerstwo rolnictwa ma rozważać jego likwidację – tak przynajmniej informują rozmaite nagłówki.
Myśliwi zresztą zupełnie nie kryją się z tym, że nie zamierzają iść nikomu na rękę, ani współpracować z nikim. Na profilu PZŁ, gdzie ostatnio trwają burzliwe dyskusje rolników z myśliwymi, przeczytać możemy, że „nie są od tego by pilnować uprawy i zasiewy”. Doprawdy? A przecież to rola jakże podkreślana przy każdej okazji, ochrona upraw i zasiewów, bez tego rolnictwo dawno by zginęło… Jak można jednak przeczytać ostatnio na profilu PZŁ, myśliwi nie poczuwają się do żadnego wspomagania rolników. Wyszło szydło wreszcie… kto chce wierzyć w mity łowieckie, może oczywiście robić to nadal.
Do obejrzenia tutaj: http://www.ipla.tv/Rozmowy-w-polsat-news-2-ministerstwo-rolnictwa-roz/vod-6875719
Jak pokazuje obecna sytuacja w związku z ASF, PZŁ nie jest w stanie sprostać realizacji powierzonych mu przez państwo zadań, w związku z wygaszaniem i zwalczaniem ognisk choroby. Co na te zarzuty nasi myśliwi? Tradycyjnie, wypowiadający się przeciw nie mają pojęcia o łowiectwie, gospodarce, oraz zarzucają nienawiść do myśliwych i chęci „położenia łapy na majątku kół łowieckich” – jakby komuś cokolwiek od nich było potrzebne. Żeby było jasne, nie popieramy masowego odstrzału dzików forsowanego przez rolników. Są to problemy osób mięsożernych, lubujących się w konsumowaniu zwłok zwierząt znacznie inteligentniejszych od naszych psów, i niech miłośnicy przedmiotowego traktowania i wykorzystania zwierząt sobie z tym radzą. Bo jedno jest pewne, gdyby nie przemysłowa hodowla i ubój trzody dla mięsa, którego nikt z nas nie potrzebuje dla wyżywienia, tego sztucznego problemu by nie było. Nie tak dawno czytałem, że „coś zieloni w temacie siedzą cicho”. Chętnie podejmiemy każdy temat, zależy nam, aby obiektywnie przekazywać to, co przez drugą stronę zbywane jest głuchym milczeniem i ignorancją, w cichym liczeniu na to, że problem pójdzie w zapomnienie, no i jak najdłużej utrzyma się „obecna forma wykonywania łowiectwa”. Niech przemówią cytaty – kilka komentarzy z oficjalnej strony polskiego związku łowieckiego:
„Koledzy – z naszej pasji zrobili sobie polityczne gówno a nas traktują jak szmaty, przestańmy się taplać w tym głównie-jak nie lmp to jakieś frajerstwo z dobrej zmiany. To jest hobby i w dupe nas cmokna-jak nie to karabiny na rok do szafy i po roku pogadamy,pozdrawiam’’
„To jest hobby…” Tak, przy każdej okazji o tym mówimy, a myśliwi oficjalnie zaprzeczają. Jednak kiedy nerwy puszczają, zawsze wychodzi postrzeganie łowiectwa przez samych myśliwych jako hobbystyki. Tzn, gdy zachodzi taka potrzeba akurat, używają tego jako argumentu.
”Szanowny Panie. W dupe Pan nas możesz pocałować. Straszyć to Pan może małe dzieci a nie poważnych ludzi. Nigdy nie tkniecie myśliwych bo nie ma żadnej innej rozsadnej alternatywy na regulacje pogłowia zwierzyny. Wode z mózgu robi Pan ludziom a sam to może Pan widłami sobie myszy w stodole mordować. Celebryta to z Pana kiepski i jak kiepskie będą zmiany o których marzycie. Niech dotrze do Pańskiego pustego łba ze gdyby nie PZŁ i rozsądne godpodarowanie populacją zwierzyny to całą Polske zjadła by kazdego rodzaju zwiezyna łowna.’’ – mitologia łowiecka. Pomimo istnienia całej gamy sposobów przeciwdziałania szkodom w rolnictwie, i regulacji pogłowia zwierząt, według pana myśliwego nie ma rozsądnej alternatywy… Ale ta ”rozsądna” też się jakoś nie sprawdza.
Pozostałe komentarze to zazwyczaj inwektywy w kierunku pana Izdebskiego.
Przy każdej okazji myśliwi straszą „odłożeniem strzelb na rok czy dwa, i wtedy zobaczymy”. Sęk w tym, ze nikt się tego nie domaga. Jest cała masa metod przeciwdziałania szkodom rolniczym, odstraszania zwierząt, czy ograniczania ich płodności. Tymi metodami jednak żaden z myśliwych nigdy zainteresowany nie będzie, gdyż wiążą się one z inną pracą niż polowanie, w dodatku ich celem jest zmniejszanie pogłowia zwierząt łownych co już zupełnie jest sprzeczne z interesami myśliwych. Doskonale to rozumieją, i dlatego przy każdej okazji, oponentowi odpowiedzą, ‘’nie masz pojęcia o łowiectwie, nie wiesz o czym bredzisz, kiedy ostatnio byłeś w lesie’’. Jeśli nie da się w pewnym sytuacjach (zagrożenia bezpieczeństwa ludzi) uniknąć odstrzału i inne metody zawiodą – zadania te powinni wykonywać profesjonaliści, którzy nie okaleczą zwierzyny, odpowiednie służby, nie zaś miłośnicy zabijania, zdobywania trofeów, emocjonującego dochodzenia postrzałka z lubieżnymi uśmiechami na rumianych licach, sapiący z zadowolenia nad truchłami swoich ofiar, raczący postronnych bzdurami o kulturze, etyce i tradycji.
Przebijając się czasem przez forum dziennika łowieckiego, można natrafić na takie komentarze, jak pomstowanie myśliwych, którzy akurat byli sobie na polowaniu, na rolników wykonujących prace polowe maszynami rolniczymi… Jak bardzo trzeba być ograniczonym i zadufanym, by nie rozumieć, że z pracy tych ludzi żywimy się wszyscy?
Do pytania o to, jak długo środowisko wytrzyma rabunkową psedogospodarkę myśliwych, dołącza kolejne – jak długo wytrzymają rolnicy traktowani przez myśliwych po macoszemu, bez żadnego zrozumienia dla ich sytuacji? A co za tym idzie, jakie straty w wyniku oślego uporu, o „zachowanie łowiectwa w niezmienionej formie” poniesiemy my wszyscy.
Poniżej zapis wypowiedzi na temat PZŁ, Sławomira Izdebskiego, przewodniczącego OPZZ rolników.