Rok więzienia za chodzenie po lasach! Stanowisko Niech Żyją odnośnie specustawy
2019-12-19Apel organizacji społecznych o debatę nad projektem specustawy o ASF
2020-01-09Polowanie dewizowe w Radomierowicach w woj. opolskim
Wg relacji mieszkańców myśliwi zagonili zwierzęta tuż pod teren fermy, ogrodzony i zabezpieczony drutem kolczastym. Gdy zwierzęta zorientowały się, że są w potrzasku, w panice zrywały drut, próbując uciec do lasu. Te, które zostały w pułapce, zostały rozstrzelane. Część mimo ran uciekła. Na ogrodzeniu pozostała krew i fragmenty ciał zwierząt.
To była dosłownie kanonada. Padła seria z dwóch stron. Ludzie nie wychodzili z budynku, bo każdy bał się, żeby nie dostać kulą – relacjonuje jeden ze świadków. – W końcu wszystko ustało. Później, na pace jednego z samochodów, widziałem zastrzeloną zwierzynę. Widok tego, co zostało na polu, był makabryczny.
– 150 metrów dalej jest hodowla indyków reprodukcyjnych warta około 4 mln zł – denerwuje się Henryk Graboń – Jeden jeleń został wypatroszony na miejscu. Zostały krew i wnętrzności. Gdyby doszło do zakażenia drobiu mykoplazmą czy salmonellą, to biznes, który prowadzę od 20 lat, z dnia na dzień trzeba by było zamknąć. Myśliwi mogą przenieść skażenie na butach, czy na oponach samochodów, więc to nie jest jakieś wydumane zagrożenie.
Źródło: https://nto.pl/polowanie-pod-murowem-czy-zagraniczni-mysliwi-urzadzili-sobie-rzez/ar/c8-14666793