Udało się! Na łosie nadal nie będzie można polować.
2014-07-04Projekt POLOWANIE
2014-09-01Ponad 54 tysiące podpisów w obronie łosi zostało przekazanych Ministrowi Środowiska 8 lipca w Warszawie.
Dzięki głosom obywateli łosie nie będą zabijane w nadchodzącym sezonie łowieckim. W spotkaniu z Maciejem Grabowskim wzięli udział przedstawiciele WWF Polska, internetowych inicjatyw „Łapy precz od łosi” i „Nie zabijajcie nam łosi” oraz organizacji tworzących koalicję Niech Żyją!: Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, Klubu Gaja i Ius Animalia.
Dzięki głosom obywateli łosie nie będą zabijane w nadchodzącym sezonie łowieckim. Kwestią otwartą pozostaje przyszłość ochrony tego gatunku, bo łoś nadal jest na liście gatunków łownych, a zakaz polowania to skutek moratorium wprowadzonego 13 lat temu przez resort środowiska.
Akcja przeciwko przywróceniu polowań na łosie trwała trzy tygodnie. W Internecie pojawiło się kilka petycji, powstała też specjalna grupa w mediach społecznościowych. Akcję poparli znani Polacy, m.in. Marcin Dorociński, Magdalena Środa, Kinga Rusin, Adam Wajrak, Bartosz Węglarczyk i Martyna Wojciechowska, a także politycy, a wśród nich Włodzimierz Cimoszewicz. Rozpoczęła się mobilizacja społeczna i pod jej naciskiem Ministerstwo wstrzymało prace nad nowelizacją rozporządzenia w sprawie odstrzału łosi.
Minister Środowiska zadecydował o ponownym przeliczeniu łosi i na spotkaniu w dniu 8 lipca zaproponował organizacjom pozarządowym współpracę polegającą na konsultowaniu dalszych metod liczenia łosia oraz udział wolontariuszy z organizacji pozarządowych w liczeniu zwierząt.
Oszacowanie liczebności tego gatunku w Polsce musi się tym razem odbyć w sposób rzetelny. Łoś z racji swojego trybu życia jest gatunkiem trudnym do policzenia. Dotychczasowe inwentaryzacje opierały się na metodzie pędzeń i całorocznych obserwacji, co powodowało, że te same osobniki były często liczone kilkukrotnie. To z kolei prowadziło do zawyżenia szacunków populacji, której liczebność wg ministerstwa miałaby wynosić 16 tysięcy łosi. Oznaczałoby to roczne przyrosty powyżej biologicznych możliwości tego gatunku. Problematyczne jest również i to, że liczenia dokonują podmioty bezpośrednio zainteresowane odstrzałem łosi oraz osoby związane z myślistwem.
Przyszła ochrona łosi musi uwzględniać polski kontekst. Istnieje konieczność opracowania wiarygodnego modelu demograficznego dla krajowej populacji. Zastosowane dotąd metody liczenia sprawdzają się jedynie przy odpowiednio dużym zagęszczeniu tych ssaków. Polska populacja łosia jest znacznie rozproszona, a przy tym wyjątkowa, bo znajduje się na zachodnim skraju występowania tego gatunku.
Tym większa powinna być nasza troska o łosia. Decyzje o odstrzale konkretnego gatunku nie mogą być podejmowane w oparciu o nierzetelne dane i bez uwzględnienia potrzeb społecznych. Podstawową kwestią jest odpowiedź na pytanie, czy uzasadnione jest utrzymywanie łosi na liście gatunków łownych.
Przekazując podpisy Ministrowi Środowiska, przypomnieliśmy, że los łosia nie jest Polakom obojętny i w razie potrzeby społeczeństwo stanie w jego obronie. Nie chcemy, aby decyzje o odstrzale tak cennych gatunków zapadały pod presją środowisk zainteresowanych jedynie poszerzeniem wachlarza usług świadczonych dla myśliwych z kraju i zagranicy. Łoś, podobnie jak inne gatunki dzikich zwierzęt zasługuje na to, aby myśleć o nim nie tylko w kontekście zagospodarowania, czy pozyskania. Jest on składnikiem dzikiej przyrody, którą zobowiązani jesteśmy przekazać przyszłym pokoleniom w stanie niepogorszonym.